Forum Bractwo Przeznaczenia
Bractwo Przeznaczenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trójca
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bractwo Przeznaczenia Strona Główna -> Scenariusze
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BrowaR/Aidan/Lambox
Wojownik


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze Wsząd

PostWysłany: Czw 8:59, 08 Mar 2007    Temat postu:

coś mi tutaj nie pasuje ... napewno coś jest nie tak ... musze być ostrożny , wiele niebezpieczeństw się tu naroiło ... rzecze do paladyna...

I jak tam Gatlinie smakowało ludzkie ciało?!

chwile patrze na kolesia w czarnej szacie i pogwizuje sobie ... coś mi tutaj dalej nie gra ... patrze znów na Aribeth i zaczyna coś mi świtać ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dyndi
Wojownik


Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Piekła

PostWysłany: Czw 17:12, 08 Mar 2007    Temat postu:

Wszyscy(Helga sie budzi i czuje że jest niesiona)

Paladyn jako że przeżył wstrząs po tym czego się dowiedział o kolacji, wymiotuje teraz kilka metrów dalej. Galard trzyma Aribeth na rękach a Bernard ma dziwny wyraz twarzy. Boromir jako dzikus z północy jakoś zniósł wiadomość czym była kolacja. Widzicie jak Garrett podnosi ręce i czujecie jak energia przepływa przez wasze ciała. Powolnym krokiem zaczyna iść w górę. Po powietrzu... patrzycie się ogłupiali... ale... wy wznosicie się z tego kanionu razem z nim. Już po chwili stoicie cali i zdrowi przy wlocie a na dole widać truchła ogromnych zwierząt i mniejsze ludzkie. Wkoło was jest wolna przestrzeń. Pare kroków w dół i jesteście na równinie. Kilkanascie metrów dalej widać tuman kurzu jakby ktoś jechał w waszą strone. Garrett zaczyna odpowiadać na wasze pytania:
-Bernardzie... to że masz wątpliwości co do mego czynu to jest słuszne. Umysły śmiertelników nie mogą pojąć co prawda a co fałsz. Masz także racje że równie dobrze mogłem nałożyć tą iluzje tak jak zdjąć. Muszę powiedziec ci kilka rzeczy... nie jestem magiem, nie znam się na magii jak to ujęłeś, gdyż... a z resztą narazie to nie jest ważne. Alter ego ślepca może zniszyczyć jego prawdziwe ja gdy całkowicie się mu poddasz, bycie ślepym też nie zwalnia od odpowiedzialności bo widzisz więcej niż byś chciał. Możesz wiecej stracić wiedząc co nastąpi niż żyjąc w niewiedzy. Pozwół że pokaże...

Podchodzi do ciebie i patrzy na ciebie kompletnie białymi oczami jakby był ślepy. Pamiętasz że w grocie miał kompletnie czarne!... on jednak nie zwraca uwagi na twoje zdziwienie i dotyka twego czoła widzisz przed oczami taki oto obraz:
"miasto, kilku mieszkańców chodzi po placu, jakiś człowiek stoi na środku, to ty, tym człowiekiem jesteś ty!, nagle łapie się za bok, potem ręce jego opadają wzdłuż ciała i pada, widzisz że ma kilka bełtów w boku i jeden w głowie"
tu urwała się twoja wizja, nie wiesz co o tym myśleć a Garrett mówi:
-Tak wygląda jedna z wizji twego końca które ujrzałeś będąc ślepcem zamiast widziec teraźniejszość to widzisz przyszłość, dobrą i złą... zrób z tym co chcesz, tobie daje największy wybór... chodź ze mną i otwórz oczy na świat bądź odejdź będąc ślepcem uwięzionym w cielesnej powłoce.

Odchodzi od ciebie i zwraca się do reszty. Także do paladyna który troche się opanował:
- Wy nie macie wybory gdyż jesteście silniejsi psychicznie... no może Gatlin nie ale da się temu zaradzić. Co planu Boromirze to wysatrczy przejść przez kilku strażników świątynnych i złamać zaklęcie wierzące mojego brata. Strażnikami moge zając się sam chyba że chcecie się troche pobawić. Droga do tej świątyni to jakieś osiem dni drogi idąc pieszo. Dynasie ciebie też wyleczyłem z wszelkich ran które zadali ci strażnicy miejscy których wziełeś za orków. Aribeth obudzi się za kilka dni gdyż jest w szoku. Helge na wszelki wypadek będzie niósł Ashgan a za niedługi czas znajdziemy Enada który wykonuje swoją próbe aby zostać obroncą plemienia Grumscha. Helgo... ten mały pająk... no dobra ten pająk wielkośći kota który idzie za nami to pozostałość po szlachetnym Bytonie który nie raz pomagał mi zwalczać demonologów ale tym razem nie oparł się ich magii. Będzie cie chronił tak jak obiecał a i ja równierz ofiarowuje ci swoją ochrone.
Galardzie... nie jestem magiem, mów mi Garrett tak jak i reszta moze się do mnie zwracać w ten sposób. Aidan i Roger odłączą się od nas za dwa dni bo widze że irytujecie ich. A teraz przyjmijmy oddział inkizytorów którzy jak zwykle się spóźniają....

Po jego słowach dojezdza do was około 10 rycerzy w kolczugach i buławami przy pasach. W pochwach przy siodłach umieszczone są miecze, na piersi mają amulety a na twarzach pełno tatuaży ochronnych.
Patrzą przez chwile na was. Jeden spojrzał na Garretta i z wyraźnym przygnębieniem mówi:
-Chłopaki to ten gość... znów się spóżniliśmy. Gotrixie znów nas ubiegłeś...
Po tych słowach odwrócili się i pogalopowali w stroną w którą wy macie zamiar zmierzać. Garrett znów się odzywa:
-W świątyni będą przed nami i zasilą grono nieumarłych strażników. Cóż ludzie są tak łatwowierni że nawet imie któe pożyczyłem z szyldu pewnej kuźni przy której spotkali mnie pierwszy raz wzieli za prawdziwe. No więc zadawajcie swe pytania, powiedzcie mi o swojej przeszłośći, którą i tak znam, ale każdy kto chce może poznac swoją przyszłość. A ty Bernardzie idziesz z nami czy idziesz do jakiegoś miasta z dużym placem?

Odwrócił się i idzie wolnym krokiem. Z przodu idą Aidan z Rogerem rozmawiając o czymś, Ashagn niosąc na jednym ramieniu Helge czeka chwile na pająka który zasiada na drugim. Dynas podchodzi do Galarda który zmęczył się trzymając Aribeth i pyta:
-Jak się mocnej zmęczysz to moge ja ją ponieść.

Boromir niesie pakunki swoje i Dynasa a Gatlin idzie troche zmieszany i głodny bo wyrzucił śniadanie i kolacje z siebię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BrowaR/Aidan/Lambox
Wojownik


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze Wsząd

PostWysłany: Czw 20:34, 08 Mar 2007    Temat postu:

zwracam się do Dynasa...

Ty to może lepiej się nie przemęczaj.Bacząc na twoje rany to możesz nie podołać.Ja jeszcze troche poniose i potem się zmienimy.

następnie przyspieszam i zrównuje kroku Boromirowi,po czym rzecze...

Ej ty Boromirze, czy jak ci tam, w ilu walkach już uczestniczyłeś? I jakim cudem nie masz ran? Skąd przedewszystkim pochodzisz? Coś mi się zdaje,że z północy ale głowy za to uciąć bym nie dał.

nasłuchuje odpowiedzi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orzech
Nowicjusz


Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 22:08, 08 Mar 2007    Temat postu:

Idę i analizuje wszystko co powiedziała Garrett i coś mi nie pasuje, żeby brat Garrett'a był pilnowany przez kilku strażników jeśli jest nieśmiertelny, i co do musi być za potężne zaklęcie skoro nie może się z niego wydostać. Po czym odzywam sie do Garrett'a obok którego ciągle idę:
- Wiesz coś mi nie pasuje, tych kilku strażników to dokładnie ilu - kilkuset ???? No bo skoro tylko kilku (mówię to z ironią), to przydał by mi się nowy młot (mówiąc to zdejmuje swój młot i przyglądam mu się, po czym znowu zakładam na plecy).
Po czym jak usłyszałem już pytania Galarda odpowiadam uśmiechając się (pierwszy raz dzisiaj):
- No więc kilka już tych walk było, a jakim cudem nie mam żadnej blizny i nie wyglądam taj jak Dynas to się mnie nie pytaj bo albo miałem za słabych przeciwników, albo ja jestem taki dobry. No i zgadłeś bo rzeczywiście pochodzę z północy, w sumie to nawet należałem do plemienia, z którego mnie niestety wygnali, ponoć nie nadawałem sie do ich plemienia. No to tyle jeśli chodzi o mnie, może teraz ty coś powiesz o sobie ????
Mając nadzieje, że coś o sobie opowiada słucham Jego opowieści. Po czym wpadł mi do głowy pomysł, mianowicie przypomniało mi sie, że Garrett mówił coś ze jeśli byśmy czegoś potrzebowali to mamy iść do niego więc z nadzieją pytam się:
- A może ty jesteś w stanie ulepszyć mój młot, żeby mi się lepiej walczyło z tymi kilkoma strażnikami (kładę nacisk na słowo "kilkoma").
Po czym czekam no Jego reakcje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bob3k
Wojownik


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ... mmm ....

PostWysłany: Pią 7:52, 09 Mar 2007    Temat postu:

- silniejsi psychicznie ? .... co to ma być , jaki plan ? Ja już w ogólne nic nie rozumiem ....
.... pierw oni wpadli , teraz ci w rycerze w kolczugach ... co jeszcze nam się przydarzy ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rogal
Administrator


Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Talabheim

PostWysłany: Pią 8:43, 09 Mar 2007    Temat postu:

Nie uwierze mu nigdy, on nie jest tak dobry jak mówi... Pozostane ślepym na duszy, tylko wtedy nie będzie mi to przeszkadzało
- Prowadźcie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BrowaR/Aidan/Lambox
Wojownik


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze Wsząd

PostWysłany: Pią 9:55, 09 Mar 2007    Temat postu:

zciszam głos i mówie...

Ja pochodze z Kiselvu.A pałam się ... no właśnie,czym ja się właściwie pałam? ... niczym szczególnym. Widze ty lubujesz się w walkach bezpośrednich,a ja raczej nie.Wy ludzie z północy posiadacie coś takiego jak honor?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orzech
Nowicjusz


Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 10:34, 09 Mar 2007    Temat postu:

Patrzę sie trochę ze zdziwieniem na Galarda, skąd mu przyszło do głowy, że ludzie z północy nie mają honoru. Po czym odpowiadam pytaniem: (oczywiście, gdy zauważyłem że zciszył głos ta ja tez odpowiadam tak, żeby tylko on usłyszał) Very Happy
- Czy wątpisz w to, że ludzie z północy mają honor???? Czy uważasz, że jesteśmy dzikusami bez zasad i żyjemy jak zwierzęta???? Bo jeśli tak to nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Orzech dnia Pią 14:59, 09 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BrowaR/Aidan/Lambox
Wojownik


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze Wsząd

PostWysłany: Pią 14:35, 09 Mar 2007    Temat postu:

Boromirze dużo słyszałem na wasz temat ale ciekawiło mnie,bo słyszałem także,że paru z was w walce nie zna litości,honoru,zasad i zachowują się w walce jak nieokrzesane zwierzęta.Dlatego się zapobiegawczo pytam,a co do waszego życia to mnie nie obchodzi.

jeżeli odchodzi ode mnie to olewam go,a jeżeli zostaje to czekam na jakąkolwiek odpowiedz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orzech
Nowicjusz


Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 15:06, 09 Mar 2007    Temat postu:

- O jakich zasadach mówisz podczas walki, gdy ty i kilkoro towarzyszy zostajecie zaatakowani przez setkę lub więcej orków. W walce nie mam zasad jeżeli przeciwnik też ich nie ma i uwierz mi żaden wróg podczas walki nie będzie zwracał uwagę na uczciwą walkę. A teraz pozwolisz, że pójdę pogadać z moim przyjaciele bo widzę, że czuje się lepiej.
Po czym odchodzę i zagaduję dziarskim tonem do Dynasa :
- Widzę, że czujesz się wiele lepiej (szczerzę do niego zęby)...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dyndi
Wojownik


Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Piekła

PostWysłany: Pią 19:18, 09 Mar 2007    Temat postu:

Bernard

Wiesz że oni są źli i chcą cie zabić tak jak tamtych ale im ulegasz. Cóż może pewnej pieknej nocy zginą i zostawią cie w spokoju?. Teraz najważniejsze jest że zbliża się pora obiadowa bo słonce jest w zenicie...

Wszyscy

Idziecie sobie powoli i Garrett odpowiada na wasze pytania:
-Co do tych kilku to powiem jeno że medyk wam się przyda. Nowy młot równierz ale to w swoim czasie... Gatlinie nie obawiaj się. Więcej z mojej strony nic was nie spotka gdyż... odchodzę od was. Mam nadzieje Bernardzie że dzięki temu odzyskasz równowage umysłu... Ashgan, Roger, Aidan... (rzecze coś w niezanym języku) i powodzenia wam życze
na drodze...

Zniknęła cała czwórka, Helga stoi na ziemi a obok niej pająk wielkości kota. Obok Gatlina są wbite dwa miecze które poprzednio dzierżył Ashgan.

Dynas odpowiada na pytanie Boromira:
-Tak czuje się lepiej. Czuję sie nawet jakbym odzyskał pamięć bo mam jaśniejszy umysł. Hmm co niesiesz w tym worku na plecach? Hehe skąd ja mam taki wielki miecz? O a co to za opaska? Czemu jest taka cięzka? A czemu się do mnie uśmiechasz? Znamy się? Pamiętam jak ojciec ostatnio wysyłał mnie na pastwisko żeby kozy pasać. Ale wtedy miałem kose a nie miecz. AAAAA co się stało z moim ciałem! Kto mnie tak pociął. Kim wy jesteście co ja tu robie? Dlaczego się tak patrzycie? Jestem Dynas syn pasterza czego chcecie ode mnie? gdzie jest mój ojciec? ...

Jego pytaniom nie ma końca. Bernard uświadamiasz sobie że musiał przeżyc to co się stało gorzej od ciebie i zrobiło ci się troche lżej. Reszta z was patrzy na niego jak na debila a on prawie ze łzami w oczach pyta was o najróżniejsze rzeczy. Gdy on tak panikuje widzicie na pod jedynym drzewem na tej równinie jakąś postać. Słychać też stamtąd śpiew a raczej coś co przypomina śpiew. Brzmi to mniej więcej tak:

-Szzzzłaaaaaa dziewwwwuuuusszzzzzkkkaaaa doooooo .... doooooo mnieeeeee, dooooo pijannneeegoooooo, zapooommmmniaaaałaaaa piwa dzbannnuuuuszzzzkkkkaaaa więęęęęęccc poooogggnnnnaaałlłeeeem joooo(podszedł do was na kilka metrów i widzicie dziwnego krasnala który konczy pieśń słowami) do samego Morra hehehe...

Staje przed wami, otwiera swe zapijaczone oczy, patrzy na Boromira i mówi:
- Ja cie *hep gdzieś widziałem *hick.... taaakkk to ciebie pogonili z plemienia za to ze byłeś gorszy od *hep mojej babki *hep w kuciu mieczy .... hehehehe.... Boro... wik o ile mnie święty browar nie *hick nie myli. Taaakk Borowik.... hehe *hep.... co cie sprowadza *hep do tej nory w ktorej to zabiłem *hep upiłem się?

Kołyszę się nieco ale jego zapijaczony wzrok powoli odzyskuje bystrość i dopiero teraz po chwili przyglądania się mu zauważacie że to jakiś wojownik bo topór jego wielki ale jednosieczny. Broda i wąsiska pomarańczowe ale głowa łysa jak kolano. Widzicie jak taszczy ze sobą worek w którym wyrażnie odznacza sie jakiś młotek i metalowa płytka.

Troche za duzo wrazen jak na jeden dzien... Dynas który oszalał, krasnoldu pijak, znikniecie pomocnych ludzi i chyba brak jedzenia na obiad a coraz bardziej doskwiera wam głód...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BrowaR/Aidan/Lambox
Wojownik


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze Wsząd

PostWysłany: Pią 19:35, 09 Mar 2007    Temat postu:

lekko rozgoryczony całą tą sytuacją rzecze...

Czemu mnie los pokarał takimi cepami?! Ale cóż jak mus to mus po chwili SŁUCHAJCIE!!! Trzeba rozbić tutaj tymczasowy obóz i znależć jakieś pożywienie.Bez tego ani rusz.Róbcie co chcecie ale ja tu przycupne na chwil kilka.

podchodze do najbliższego drzewa i delikatnie kłade po nim Aribeth po chwili rzecze ...

Ktoś chętny iść coś upolować?

czekam na odpowiedz ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orzech
Nowicjusz


Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 20:26, 09 Mar 2007    Temat postu:

Stoję przed Dynasem i oniemiały, aż robie dwa kroki do tyłu, ale patrze, że z tyłu jest jeszcze gorzej więc z powrotem podchodzę do "przyjaciela" chociaż nie wiem czy nie straciłem najlepszego przyjaciela, którego traktowałem niczym brata. Nie wiedząc co mam zrobić na początku sie na niego patrzę. Po czym jednak muszę coś zrobić to nie może sie tak skończyć i odzywam się:
- Dynas (zwracam sie do niego) mam nadzieje że robisz sobie ze mnie jaja, to miał być taki żart bo jeśli tak to naprawdę Ci się udał. (Po czym opowiadam mu jak sie poznaliśmy i jedną z naszych wypraw).
I w trakcie wyciągam wszystkie jego rzeczy na ziemie, po czym kontynuuję:
- Pamiętasz to wszystko twoje...
Odwracam się i mówię:
- Nie udawaj pijanego, bo cię znam.
I próbuję się uśmiechnąć co mi nie wychodzi. Po czym odwracam się do Dynasa z nadzieją, że odzyskał pamięć i jest znowu normalny. A miałem zaproponować mu dobry trening jak za dawnych dobrych czasów. I w końcu bez żadnej nadziei idę pod jakieś drzewo kucam opieram się o nie i patrze się na ziemię rozmyślając co teraz ja poczne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rogal
Administrator


Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Talabheim

PostWysłany: Sob 8:50, 10 Mar 2007    Temat postu:

Me serce sie raduje... ślepota to wspaniałość, ślepota to najlepszy lek
- Cepem waść sam jest, tylko takim, który zamiast rzemieniem to połączony jest litą skałą co czyni go bezużytecznym... Ja jadła odrobine mam więc waż na słowa zanim coś powiesz
Patrze żałośnie na Galarda, po czym sięgam po 2 ostatnie rogale i daje jednego paladynowi
- Trzymaj czcigodny paladynie, twój żołądek chyba najbardziej pusty z nas wszystkich
Drugiego rogala zjadam sam. Jak już zjadłem i jeśli znajdujemy się w pobliżu, lub w lesie to mówie:
- Ja poszukam drewna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bob3k
Wojownik


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ... mmm ....

PostWysłany: Sob 10:06, 10 Mar 2007    Temat postu:

... dobrze że ich już nie ma , poszli sobie , dalej nie wiem co ode mnie , od nas chcieli.Ignoruje wypowiedź Galarda, udaje jak bym nic nie słyszał. Po otrzymaniu pokarmu od Bernarda powiadam
- dziękuje za ten pokarm Bernardzie , jestem taki głodny .
W ciągu spożywania rogala wpatruje się w 2 miecze wbite w ziemie , zastanawiam sie kogo to .Przyglądam się nim i mówię do siebie
- mmm .... owiele lepsze od mojego miecza .....
po czym zabieram te miecze ze sobą i siadam pod najbliższym drzewie, byle nie obok Galarda


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dyndi
Wojownik


Dołączył: 02 Lut 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Piekła

PostWysłany: Sob 19:47, 10 Mar 2007    Temat postu:

Wszyscy

Helga stoi jak słup soli i wpatruję się w was żując zioła. Jesteście na równinie. Las zostawiliście za sobą pół dnia drogi stąd. Tutaj jest tylko jedno drzewo. Daleko przed wami na horyzoncie widać coś wystająca znad płaskiego terenu ale jest to oddalone conajmniej pięć dni drogi gdyż widać tylko maleńki cień. Słyszycie dziecięce okrzyki Dynasa:
-Ale ładne, to naprawde dla mnie, jaka ładna zbroja, przymierze sobie. Jak mnie tata zobaczy to bedzie ze mnie dumny!

I pośród tych okrzyków słychać stukot metalu i szuranie pasków. Krasnolud zmierzył wzrokiem wszystkich, usiadł na ziemi, wyciągnął z torby metalowy młot, metalową płytke i położył na niej średniej wielkości kawałek pięknie upieczonego mięsa. Miał już się wgryźć gdy rzekł:
- Chce ktoś kawałek mojego przyjaciela Moriona? Dobry dzik był z niego ale smok go jednym sruuuu zionięciem usmarzył.... to znaczy *hick sfajczył *hep go ....

Wydał się że udawał pijanego i zrobił się czerwony na swej łysej glacy. Obejrzał się wkoło i pociachał mięso na 8 częsci, sam wziął jedną i rzekł:
-Dobra bierzcie po jednym a ja sobie podostrze topór do stu beczek gorzałki bo mi smok stopił kawałek. Tfu w morde kopany gad. Że też byłem za słaby żeby taszczyć jego łeb...

Jedzonko zostało na metalowej płycie a on sam siadł pod drzewem między Boromirem a Galardem i leżącą Aribeth. Gatlin i Bernard widzą jak Dynas który krzyczał w euforii jak ubierał zbroje teraz stoi poważny i z nieobecnym spojrzeniem patrzy przed siebie. Nakłada opaski, podnosi miecz i w pełnym rynsztunku uderze mieczem w drzewo tuż na głową Boromira...

Miecz wszedł do połowy ale to już widzieli wszyscy. Następnie chwycił Boromira pod pachy i wyrzuca go na bok z okrzykiem:
- No dalej Boromirze! nie siedź pod drzewem jak byś srał tylko dawaj tu na sparing bo widze że czujność straciłeś!

W pośpiechu ściągnął zbroje, pochwycił miecz który wyszarpał z drzewa z niebywałą lekkością i popędził z uśmiechem na Boromira. Przed nim odrzucił miecz i zaczęli się turlać po ziemi ćwicząc zapasy. Krasnolud zkwitował całe zajście słowami:
-Własnie dlatego Borowika wyrzucono z wioski... zbyt impulsywny. Co do polowania czlowieku z wykałaczkami to nie musisz się martwić. Sharwyn niedługo do mnie dołączy. Własnie jest w lesie z którego wy najwyraźniej przyszliście...

Gatlin widzisz jak zbroja sobie leży ot tak porzucona jak zywkły śmieć. Zbroja płytowa którą równie łatwo założyć jak zdjąć. Taka była by świętością w twojej rodzinie. Masz dwa miecze, teraz możesz mieć zbroje. Cóż więcej ci potrzeba oprócz dobrych uczynków?

Bernard widzisz jak wszyscy są zajęci sobą i tylko Helga z pająkiem obok nogi stoi jak wryta nie reagując na was. Cóż może nie jest aż tak źle z tobą?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orzech
Nowicjusz


Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 20:58, 10 Mar 2007    Temat postu:

Zdziwiony i zarazem uradowany rzucam się w wir walki z Dynasem, nie żałując sił i próbując jak najbardziej mu przyłożyć za ten "kawał". Po skończonym pojedynku mówię:
- Choć Dynasie zjemy sobie trochę przed dalszym treningiem.
Idę w stronę Enada i biorę kawał mięsa. Po czym odzywam sie jedząc mięso:
- No to opowiadaj co tam robiłeś i jak ty sie znalazłeś (słucham jego opowieści). A mam prośbę mógłbyś przekuć mój młot (podchodzę do drzewa i biorę młot po czym podaje go dla Enada), przydałoby sie go trochę odnowić. Nie musisz się spieszyć masz na to mniej więcej 8 dni. Oczywiście wolał bym wcześniej. (czekam na jego reakcję, jak sie zgodził to sie cieszę, jeśli nie chce sie zgodzić to mówię: Na pewno ci się odwdzięczę).
Kończę jeść i wychodzę z propozycją do Dynasa:
- Co powiesz na całodniowy sparing, zaczynalibyśmy po śniadaniu, a wracalibyśmy do nich (rozglądam sie dookoła), na kolacje. Oczywiście zaczynamy od razu!! Very Happy
Zostawiam młot Enadowi, zakładam kastety staję w pozycji bojowej i czekam, aż Dynas tez się przygotuje. Zaczynam walkę ruszając do ataku na Dynasa, na początku staram się odbijać wszystkie ciosy Dynasa, czekając na okazje zadania ciosu (oczywiście zwracając uwagę na to żeby nie uderzyć za mocno). Potem staram sie prowadzić walkę w biegu, żeby poprawić kondycje i wytrzymałość na zmęczenie. W walce staram używać sie nie tylko kastetów, ale też nóg. Staram sie wywrócić Dynasa. Próbuję ciągnąć walkę jak najdłużej i jak najwięcej się z niej nauczyć i ulepszyć swoją technikę walki. Nie myślę tylko o sobie staram się ze wszystkich sił, żeby Dynas też wyniósł korzyści z naszego treningu. Gdy zaczyna się ściemniać lub gdzy już obaj nie będziemy mieli sił, żeby kontynółować. to odzywam się do niego:
- No chyba na dziś starczy Very Happy trzeba znaleźć naszych kompanów. Ciekawe jak idzie krasnoludowi ulepszanie mojego młota mam nadzieję, że nie wyszedł z wprawy ulepszania broni.
Uśmiechając się kieruję się mniej więcej w stronę gdzie ostatnio zostawiliśmy naszych kompanów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rogal
Administrator


Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Talabheim

PostWysłany: Sob 21:44, 10 Mar 2007    Temat postu:

Podchodze do kawałka mięsa i chowam je do torby, później przyda się bardziej niż teraz
- Dziękuje szczodrobliwy krasnoludzie, na świecie dzisiaj brakuje takich jak Ty, czyli dumnych i odważnych jak i zarazem pomocnych i nie obojętnych
Rozglądam się do okoła
- Nie sądzicie iż w obecnym stanie rzeczy najodpowiedniejszym byłoby wrócić do lasu ? Tutaj nawet ni jak rozpalić ogniska, a nawet jeśliśbyśmy je zajęli to tylko sprowadzi wrogów, bo na tak otwartym polu tylko my byśmy się odznaczali. Z jadłem również tu płytko, a w drodze spotkalibyśmy kompana naszego przyjaciela krasnoluda.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rogal dnia Nie 9:47, 11 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bob3k
Wojownik


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ... mmm ....

PostWysłany: Nie 9:38, 11 Mar 2007    Temat postu:

- dzięki krasnoludzie , z pewnością jedzenie się przyda
spożywam ten kawałek mięsa . Jak widzę że nikt nie podchodzi po tą zbroję , zakładam ją na siebie i siadam tam gdzie siedziałem przedtem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BrowaR/Aidan/Lambox
Wojownik


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze Wsząd

PostWysłany: Nie 11:16, 11 Mar 2007    Temat postu:

podchodze do krasnala i biore 2 kawałki mięsa ... po czym siadam przy Aribeth i zaczynam spożywać mięso,a następnie wstaje i rozglądam się w jeedną i drugą strone ... biore Aribeth w ramiona i zawracam na skraj lasu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bractwo Przeznaczenia Strona Główna -> Scenariusze Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 8 z 10

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin